Wiedzia³em ¿e tak bêdzie
Zawsze za nic l¹dujemy na komendzie
Dla nas wpierdol im dumy przybêdzie
Chwila niech zacznê od pocz¹tku by nie straciæ w¹tku
Wszystko prawda muszê byæ w porz¹dku
By³ zwyk³y letni warszawski dzieñ
Razem z Klim¹ siadam w cieñ
Vienio we? p³ytê zmieñ
A my pogadamy na temat marzeñ
Nagle s³yszê rêce z kieszeni dokumenty
Odwracam siê a to niebieskie mendy
Nikt nie ma dokumentów bo nikt nie jest pierdolniêty
Klima I ja w radiowozie zamkniêty
Szybciej ni¿ mo¿na by³o siê zorientowaæ
Komisariat tam bêd¹ transportowaæ
Wpierdol pewny nie musisz prowokowaæ
Stan¹æ na rozpoznaniu w jednej linii
Wypu?cili wszystkich okazali?my siê niewinni
Parê batów za to ¿e od spo³eczeñstwa inni
Za to ¿e ¿yjemy I jeste?my wszêdzie
Ja znów wiedzia³em ¿e tak bêdzie
Wiedzia³em ¿e tak bêdzie [x3]
Tak bêdzie wiedzia³em
Gdy pierwszy raz hip-hop us³ysza³em
Byæ Mc tego chcia³em
S³ucha³em pisa³em, pisa³em s³ucha³em
Tworzy³em swoje I nie na?ladowa³em
Ale s¹ takie rzeczy których siê nie spodziewa³em
¯e nasze produkcje tyle namieszaj¹
¯e ludzie wci¹¿ o nasz¹ p³ytê pytaj¹
Tego chcieli to w koñcu j¹ maj¹
Jak oceniaj¹ od nich to zale¿y
Robiê tylko to co do mnie nale¿y
Vienio te¿ w to wierzy
Klima ma jeszcze wielu ¿o³nierzy
Którym swoje tajemnice powierzy
Pojawi¹ siê k³opoty I wtedy bêdê wiedzia³ ¿e niejeden cz³owiek za mn¹ sta³
Moje racje popiera³
Wszystko w dobrym systemie odbiera³
Potrzebujê moich ludzi tak jak skrzypiec futera³
Ja wiedzia³em ¿e tak bêdzie [x2]
Wiedzia³em ¿e tak bêdzie
Ja wiedzia³em ¿e tak bêdzie
Nie zamykaj mamo dzisiaj drzwi bo pó?no bêdê
Z ch³opakami idziemy dzi? na kolêdê
Za chwilê do domu I do metra pêdem
Wkurwiony bo sta³em pod pocztowym urzêdem
(din don) s³ychaæ u Krêpola dzwonek ale nikogo nie ma na dole
Ca³a ekipa o ósmej ustawi³a siê na szkole
Od kilku lat klepiemy t¹ sam¹ dolê
Co pijesz Goudê browar colê y, y
Browar wolê jeden drugi trzeci
Siemasz Volt jak leci
Spadajcie bo tu same dzieci
To samo co pi¹tek alkohol siê leje
Pijany typ rzyga nastukany siê ?mieje
Melan¿e awantury w Hybrydach to ju¿ s¹ dzieje
A dzi? mam nadzieje ¿e nie bêdzie tak jak wtedy
Najebany wszêdzie zalicza³em gleby
Nawet nie pamiêtam kto komu wyp³aca³ chleby
Powiedz tamtemu ¿eby nie kozaczy³
Lamus potem bêdzie siê grubo t³umaczy³
Ubli¿y³ dosta³ przeprosiæ raczy³
To by³o pewne jak techno w dredzie
Wiedzia³em ¿e tak bêdzie
Wsta³em rano wypi³em kawê
Pojecha³em na ?ródmie?cie
Za³atwiæ pewn¹ sprawê
Chodzi³o o wzmacniacza naprawê
Po drodze wpad³em na co? ciep³ego
By³em g³odny dlatego zjad³em podwójn¹ szamê
Mijaj¹c filary przechodz¹c przez bramê
Szybko do metra do ludzi z którymi trzymam sztamê
Mia³em chwile to przynios³em poligocen mamy
Kiedy szed³em po wodê zacz¹³ deszcz padaæ
Musia³em swoim nogom szybkie tempo nadaæ
Spotka³em kole¿kê jednego ale nie chcia³o mi siê z nim gadaæ
Poszed³em do domu za³o¿yæ co? suchego
Wzi¹æ telefon zadzwoniæ do tego I tego
Po¿yczyæ zasilacz od Tedego
Chcia³em zje?æ obiad ale nie by³o niczego
W szoku w szoku pozosta³o tylko piêtna?cie minut
Jak nie przyjdê na czas to bêdzie niez³y wrzut, wrzut, wrzut
Wszyscy gdzie? pójd¹ a ja kaput, kaput, kaput
Autobus nie przyje¿d¿a zwleka
Ja tu sam stojê a tam ekipa czeka
Pod forum widzia³em ich na zakrêcie
Przyszed³em nie by³o nikogo
Wiedzia³em ¿e tak bêdzie
Wiedzia³em ¿e tak bêdzie.
Writer(s): Piotr Wieclawski, Pawel Wlodkowski, Sebastian Imbierowicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com