Nim znajde klucz do cieplych bram,
Zanim winda ruszy w dlugi rejs.
Kluczy pek, cienie bram,
A wiec wszystko to co mam,
Pewnie znow dla siebie tylko przyjdzie miec.
I chociaz dnia bez peta brak,
Ani mysle dluzej czekac juz.
Wyzwe los, rzuce kosc
Co tchu zagram z nimi wprost,
Zeby choc na chybil trafil,
Szczescie wziasc.
Bo chocby mniec wszystkiego dosc,
I chocby jeszcze brala zlosc.
Cos zawsze przeciw czarnej famie wbrew
Znajdzie sie cos na otarcie lez.
Bo chocby miec wszystkiego dosc,
Ni z tad ni z owad raptem w blok.
Cos wreszcie sprawi ze sie znajdzie ktos,
Taki ktos, na otarcie lez.